poniedziałek, 23 kwietnia 2012

1. Super super super, nareszcie :D

Ajajaj!!! Tak bardzo nie mogłam się doczekać, a tu pierwszy dzień już praktycznie mogę powiedzieć, że zaliczony! :) I jednak trochę za radą Rubensowej, nie wliczam owoców i warzyw do bilansu, ale też staram się nie przeginać. Bilansik przedstawia się tak:
łącznie 373/400 kcal
           + 185 kcal z warzyw i owoców (jabłko, duszona cebulka, pomidory)
Do tego duuużo picia - oprócz porannej wody z siemieniem i wody z octem, dodatkowo już 2 litry zielonej i 500ml czerwonej herbaty, trochę wody... A spać jeszcze nie idę. Jeść nie będę już, ale herbaty z pewnością się jeszcze napiję. Matko, pokochałam ją! Wcale nie zmuszam się do jej picia, po prostu szalenie mi smakuje!!! :O

Jeśli chodzi o ruch - z samego rana miałam wf (koszykówka), więc teoretycznie zalecane pół godziny dziennie już mam zaliczone. Mimo to przed snem obowiązkowe brzuchy, pompki, rozciąganie i przysiady i jak dam radę - hula hop. I sauna :) A potem ziiimny prysznic :)

A jak tam u Was kochaniutkie? :)
Jutro tylko 300 kcal! :))

A, no i jeszcze zapomniałam wczoraj o wyzwaniu:

dzień 7: Czy Twoi rodzice wiedzą, że się odchudzasz? Przejmują się?
Czy wiedzą? Nie sądzę. Tzn tata na pewno nie. Często nie ma go w domu, nie ma szans, żeby wiedział. Mama... Też raczej nie. Pewnie zauważyła, że jem inaczej. Zrezygnowałam z wielu rzeczy, zastępuję je czym innym. Ale nie komentuje tego wcale. Więc albo nie wie, albo wcale się nie przejmuje. To dobrze :D

dzień 8: Jakie ćwiczenia wykonujesz?
Różnie. Co najważniejsze - przestałam unikać wf, aktywnie biorę w nim udział... To - w moim przypadku - duuuże osiągnięcie :D Codziennie robię brzuszki, przysiady (min 50), pompki damskie (50), rozciągam się (kiedyś trenowałam gimnastykę, więc sporo umiem :)), sporo chodzę, zaczęłam biegać. No i - choć to nie ćwiczenie - bardzo często korzystam z sauny, a w niej podobno też traci się sporo kcal :)




10 komentarzy:

  1. Świetnie! Dzień pierwszy za nami, bilansy piękne :) Oby tak nam szło do końca hahah

    OdpowiedzUsuń
  2. O, kochana! Jak ja bym chciała pójść na saunę x3, ale za to dzisiaj zaliczyłam basen i bieganie! :D
    Jeszcze 40-45 brzuszków, tak chyba zrobię więcej niż niby powinnam i rowerek, jakieś dziwne i niemożliwe do opisania ćwiczenie na mięśnie brzucha, rewelacja!
    Tak, jutro 300 kCal, mam nadzieję, że będzie Ci łatwo, że NAM będzie łatwo. Mi może tak, bo w sumie prawie cały dzień nie będzie mnie w domu. :)
    Kochana, nie musisz liczyć kalorii z warzyw i owoców, choćbyś zjadła dwa kilo jabłek, zaraz to spalisz. Przejdziesz się gdzieś, pobiegasz, wyniesiesz śmieci i po prostu zniknie. Warzywa i owoce na szczęście są bardziej bezpieczne niż jakieś tam chleby, sery itp. Niestety słodkości to zabójcy, tylko czyhają w paluszkach, słodko się szczerząc, a potem robią w naszych ciałach masakrę i od razu przybiera się na wadze. Ten szajs jest diabelnie trudno spalić :<

    POWODZENIA!
    ;* ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, jeszcze 29 dni! ^ ^
    Ah, nie mogę się doczekać efektów, ale żeby były efekty trzeba wytrwać!
    Trzymam kciuki, moooocno ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś strasznie podekscytowana;) to bardzo dobrze, z takim nastawieniem jest o wieeeele łatwiej :* Bardzo się cieszę motylku powodzenia <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z dziewczynami kochana! :* Od siebie cóz mogę dołączyc, chyba tylko tyle, że strasznie się ciesze że Ci się udało :* Jeszcze 29 dni nam zostało :)

    Chuudnij skarbie <333

    OdpowiedzUsuń
  6. Brawo, pierwszy dzień jest ważny ^^ ja też lubię czerwoną herbatę

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć! :)
    Jak u Ciebie? Jak tam drugi dzień SGD? Wszystko w porządku? ;)
    U mnie rak średnio, bo nieco za dużo zjadłam i chociaż już dość spaliłam przez zrobione dzisiaj kilometry, ale zamierzam poćwiczyć dzisiaj jeszcze dwa razy, a nie raz.
    Trzymaj się i żyj! ;* ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedyś też byłam na SGD i dla świętego spokoju i lepszego samopoczucia wliczałam warzywa i owoce do bilansu :) nie wliczałam tylko arbuzów i ogórków, jakoś tak... Ale nie jadłam ich dużo i często.
    Trudno jest nie lubić herbaty! Ja jestem od niej uzależniona :D
    Powodzenia, Kochana xxx Zazdroszczę Ci, że masz gdzie chodzić do sauny! Ja też chcę, bo kocham wszystko, co fińskie xD Dodaję do linków xx

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie dobrze. Cieszę się, że u Ciebie też. Co do herbaty, to ja od zawsze bardzo ją lubiłam i w ogóle nie muszę się zmuszać do jej picia. To mój ulubiony napój. Najbardziej smakuje mi herbata z kopru włoskiego, pychotka, polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nowe forum ruchu pro ana.
    Chudość, głodówki, wsparcie, motywacja, bez oceniania.
    www.starving.pun.pl

    OdpowiedzUsuń