środa, 25 kwietnia 2012

Skinny Girl

Przepraszam, że wczoraj nie dałam znaku życia, ale nie miałam jak. Wracam do domu, otwieram komputer, chcę załadować bloga... i dupa, nie wczytuje się. Okazało się, że nie działa mi Internet :/ Na całe szczęście tata szybko zadzwonił gdzie trzeba i już jest ok. Zaraz muszę zbierać się do szkoły, a chciałam jeszcze chociaż przez moment poćwiczyć, więc mam jakieś 3,5 minuty na tą notkę :)
Generalnie jest ok. Dzisiaj 400 :) Chociaż co raz częściej zaczynam myśleć o głodówce... Self-destruction, Ty schudłaś na niej taaak dużo!!! I póki co Ci nie wraca, więc przemęczyć się te parę dni dla TAKIEGO efektu... Chyba warto... Muszę poważnie to rozważyć :)
Coś czuję, że dzisiejszy dzień będzie straszny. Nie wiem czemu, po prostu takie mam przeczucie. I jeszcze ta beznadziejna pogoda... SŁOŃCA POTRZEBUJĘ!!! :(

Dzień 9: Czy kiedykolwiek ktoś komentował twoją wagę?
Tak. Przede wszystkim brat, który ciągle mnie wyśmiewając baaardzo mnie motywował. Od niego słyszałam różne porównania... Niestety żadne nie było miłe. Poza nim babcia, która kiedyś w kółko powtarzała mi, jakie to grube mam uda, że powinnam zacząć coś trenować (sama jest zagorzałą fanką wszelkiego sportu...), że chude dziewczyny są ładniejsze... Kiedy schudłam (chyba?) zaczęła mi powtarzać, że lepiej wyglądam, ale wciąż uda mam duże i w ogóle... W sumie reszta osób zawsze mi mówiła, że wyglądam dobrze. Wiele osób np zazdrościło mi zawsze ładnego brzucha (który mi osobiście się nie podoba jeszcze). Ale w sumie racja. MÓWIŁA. Teraz jestem gruba. Kiedyś byłam chuda, więc mogli mówić. Muszę schudnąć, by znów słyszeć same komplementy...

Dzień 10: Co sprawia ci największą trudność w utracie wagi?
Jedzenie. Czemu? Bo kusi. Nie przeszkadza mi głód, ale tylko wtedy, gdy pod ręką nie mam nic do jedzenia... To jest najgorsze. No a oprócz tego rodzina. Przede wszystkim mama, która nie chcę aby zauważyła, że nie jem... Dlatego mam taki dylemat zawsze z głodówką... :(


10 komentarzy:

  1. ja też chcę słoneczko :( fajnie, że masz tyle motywacji, żeby ćwiczyć rano :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz dużo motywacji, jak widzę! Tak trzymać! Swietnie Ci idzie, Kochana :) Jeśli chodzi o głodówki, to po nich cieżko jest nie rzucić się na jedzenie, niestety... Wtedy apetyt jest jeszcze bardziej wystrzony i to jest do bani :/ powodzenia xxx chudni!j

    OdpowiedzUsuń
  3. nie ma co.. na sgd też można schudnąć, a wyniszczysz sobie tylko organizm. skoro Ci przy tym dobrze idzie, to zostań. razem damy radę i schudniemy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Obawiam się, że przy głodówce, tak jak mówią dziewczyny, możesz sobie tylko bardziej zaszkodzić. Wydaje mi się, że lepiej zjeść cokolwiek niż nic. Po takiej głodówce będzie spadek wagi, ale wtedy możesz sobie bardziej pobłażać i być może pozwolić sobie na jakieś kaloryczności, a tego nie chcemy. Mimo wszystko, mam nadzieję, że podejmiesz słuszną dla siebie decyzję, będzie Ci dobrze szło, a waga będzie spadać. Ja będę trzymać za Ciebie kciuki i życzę powodzenia :*:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana, każda z nas czuje duzą presje lata i wakacji!! To niby blisko a tak daleko jeszcze!! Spokojnie schudniesz!! Ja dziennie nie przekraczam 400-500kcal a w niecale 3 tyg schudlam 4,5kg!! Przy tym duzo sie ruszam! NIe ma Q opcji ze nie schudniemy do wakacji !!

    3m sie chuudo!!!
    ...GzD...xoxo...
    www.mylittlebigworld.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. ♥ Zacznę tak kochana...ja z SGD się wycofałam i chciałam was dziewczęta przeprosić :* nie daje rady jedząc..to straszne! Wolę uczucie głodu, chcę być chuda za wszelką cene i zawyżyłam poprzeczkę 40 dni głodówki, dziś już 39 i jak narazie jest pięknie :) Uwielbiam to uczucie. ;] Nie namawiam do niczego, każdy Musi być świadomy tego co robi. Chuudnij, ale wybierz sama :) Kocham <33 ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedyś nie jadłam przez trzy doby i pamiętam, że efekty były naprawdę duże. Teraz potrafię jedynie nie jeść nic około jednej doby, przez presję otoczenia, spadek silnej woli i trochę przez strach, że mogłoby to jakoś źle wpłynąć na organizm (np. jakieś omdlenie czy coś takiego...).

    W głodówkach najgorsze jest to, że gdy w końcu sięgniesz po jedzenie, to zaczynasz się strasznie objadać, i ciężko nad tym zapanować (nie każdy tak ma, ale ja np. miałam bardzo często- nie jadłam przez cały dzień a pod wieczór, czy na drugi dzień dopadał mnie "Wilczy Głód"). Jeśli ktoś umie na tym zapanować to waga rzeczywiście się utrzymuje, ale jeśli nie, to masz w rezultacie odwieczny efekt jo-jo.

    OdpowiedzUsuń
  8. Moją wagę też ludzie komentowali, i to w bardzo nieprzyjemny sposób. Moja obsesja to ich wina. Na początku nie przejmowałam się tymi komentarzami, ale potem postanowiłam coś zmienić. Teraz słyszę komplementy, ale to mi nie wystarcza. Ja ogólnie myślę, że wolę jeść, ale też często myślę o głodówce. Słuchaj, a może razem byśmy spróbowały? Wtedy będzie więcej motywacji i będzie łatwiej wytrzymać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej! Ja w sprawie głodowania :) Jak myślisz? Kiedy byłoby najlepiej zacząć? Dla mnie najlepszy termin to byłby koniec następnego tygodnia. Czwartek, piątek lub sobota. Co o tym myślisz? Na początku spróbowałabym nie jeść 4-5 dni. Piłabym tylko wodę, herbatę i kawę. Co Ty na to?

    OdpowiedzUsuń
  10. Właśnie najgorsze jest otoczenie które wywiera na nas presję i czasami wchodzi w nasze plany co nam sie nie podoba.
    Pozdrawiam i zycze dążenia do wymarzonego celu ;)
    www.anoraks.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń