niedziela, 22 kwietnia 2012

Znów bardzo optymistycznie! :)

Nie mogę się doczekać jutrzejszego dnia, naprawdę! :D Tak się jakoś cieszę... Kochane moje: Rubensowa, Konstancjo, Self-destruction! Wiem, że damy radę. Musimy dać!!! :))))
A, no i jeszcze tak tu publicznie na moim blogu: Self-destruction. Chcę Ci taaaaaaaaaaaaaaaaaaak bardzo pogratulować... 6 z przodu! W końcu! Czyli właściwie jutrzejszy dzień zaczniemy z tego samego progu :)) Bardzo mnie motywujesz, tak bardzo już schudłaś!!!

No to tak: Skinny Girl Diet:


Teoretycznie możemy jeść wszystko, oprócz paru rzeczy (w tym m.in. słodycze), przy czym owoców i warzyw nie musimy wliczać do bilansu. Ja jednak od razu mówię - będę je wliczać. Czemu? Bo jak tego nie robię, to nie kontroluję się. Jedząc jabłka też można uzbierać 500kcal. A tych nadprogramowo nie chcę. Wyjątek - jak złapie mnie straszny głód, z którym nie poradzi sobie nawet czerwona herbata, a bilans będzie już pełny, pozwolę sobie na jakąś marchewkę lub ogórka i nie wliczę ich do reszty. A poza tym - zamierzam trzymać się planu. Kiedyś, jak takowy sobie układałam na kilka dni w przód - było dobrze. Potem przestałam i widać jakie są tego efekty. Odzyskałam kilogramy z nadwyżką. Teraz tak nie będzie.

Tak więc jutro:
rano (jak zawsze) - 500ml czerwonej herbaty
                              łyżka siemienia lnianego zalana 1/2 szkl wrzątku (zrobione wieczorem wcześniej) 53kcal
                              szklanka wody z octem jabłkowym
w szkole - jabłko 50 kcal
                woda (i/lub herbata miętowa)
w domu - szklanka ugotowanej kaszy gryczanej 143 kcal
                duuuużo czerwonej i zielonej herbaty, duuuużo wody
                4 łyżki jogurtu naturalnego 60 kcal
reszta - ok. 74 kcal
Wolę je mieć w zapasie - bo może jabłko będzie większe, niż planuję, bo może napadnie mnie głód i zjem jeszcze jedno. Albo np jakaś guma do żucia wpadnie... Wolę nie ryzykować :)

Zastanawiam się tylko nad jedną rzeczą. Wyczytałam gdzieś, że siemię takie, jakiego używam (tzn niemielone), nie ma właściwie kcal, jeśli się go nie rozgryza, bo podobno w takiej całej postaci 'przelatuje' przez nasz organizm i tyle... Myślicie, że to może być prawda? Ja na wszelki wypadek jednak je liczę...


Ajć, jak się cieszę!!!
No i jeszcze ćwiczenia... Brzuchy, hula hop, chodzenie (pieszo do szkoły i ze szkoły), 45 min wf, rozciąganie.


Oglądałam wczoraj film z Angeliną... MATKOOO... Jakie ona ma ciało!!! MARZĘ, żeby wyglądać jak ona... *-* 

No i nie możemy zapominać Motylki: zgodnie z jej tatuażem: 

QUOD ME NUTRIT, ME DESTRUIT!

6 komentarzy:

  1. Ja z kolei mam tak, że jak sobie zaplanuję, co będę jadła, cały dzień o tym myślę aż do posiłku. Strasznie mnie to męczy... Dlatego, w lodówce mam tylko dietetyczne rzeczy, żeby jak wrócę do domu głodna pod ręką mieć tylko te produkty, które mogę wziąć bez uprzedniego przeliczania i wyliczania porcji i kalorii . Muszę wymyślić sobie jeszcze jakieś ćwiczenia. Wiem, że rano i wieczorem będą serie brzuszków i rowerków ale zastanawiam się jeszcze nad bieganiem. W końcu już się robi ciepło i można sobie pozwolić na jogging wieczorem. Problem w tym, że ćwiczyć to ja mogę długo i namiętnie ale jak zaczynam biegać, strasznie szybko się męczę... Nie wiem co zrobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, ja biegałam wczoraj. Dziś miałam także, ale rower tak Mi "tyłek" poobijał, że nie mam siły :/ Hem, to zalezy gdzie mieszkasz :) Jeżeli mieszkasz w dużym mieście, to chódź do parku i przez tydzień pokonuj małe odległości tzw. " truchtem" nie powinno Cię to zbyt zmęczyć:) Jeśli mieszkasz na jakimś osiedlu to proponuję przez tydzień, np. biegać wokół bloku 1 okrązenie? a na drugi tydzień zwiększyć dystans do 2 kółek? To wyrobi kondycje, i przestaniesz się męczyć :) Gdy uznasz, że jesteś gotowa na dłuższy dystans to podejmij się go i spróbuj :) To sposób na kondycję Mojego Byłego A, trenował bieganie i MNie też zmuszał, ale ja jakoś nigdy nie potrafiłam grubego pupska ruszyć z mięciutkiej kanapy heh. :) Mam nadzieję, że pomogłam :*

      Usuń
  2. Kochana :* To Ty Mnie motywujesz tymi wpisami hah :* 6 z przodu, ajć uważaj jak 7 wróci -.- tego się boję..Musimy dać radę wszystkie :* Tak się nie mogę doczekać jutra, żeby z wami omówić swój dzień na SGD, ah ^^ <3 Piękny plan ułożyłaś :) Ja tam trzymam się chyba tego co będzie, nie planuję nic na razie heh :P :*

    Chuudnijmy <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja kochana, też zaczynam Skinny Girl diet! x3
    I mam jedno pytanie, na które wręcz domagam się szczerej odpowiedzi. Czy Wy o mnie, dziewczyny zapomniałyście, czy może macie mnie dość? :(
    Przez moment poczułam się nieco olana... :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymam za WAS kciuki dziewczeta!!!!!! Ja jednak nie wiem czy bym umiala...bo jak przekraczam 500 kcal to mi z tym zle... ;// widocznie musze jeszcze schudnac by zaakceptowac wieksza ilosc kcal!
    Ładny bilansik na jutro :)
    Chudnij

    ...GzD...xoxo...!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Angelina to ideał. Tak bardzo chciałabym wyglądać tak jak ona. Mam nadzieję, że mi się uda. Musi się udać. Myślałam jakiś czas temu o SGD, ale postanowiłam tak jak zawsze jeść najmniej, jak tylko się da. Chociaż przydałoby się jeszcze mniej. Im mniej, tym lepiej :)

    OdpowiedzUsuń